Aktualne informacje związane z audycją znajdziesz na portalu Facebook:

czwartek, 18 czerwca 2009

PRALKA w stylu VOIVOD

Byli są i będą jedną z najoryginalniejszych i najbardziej niedocenianych kapel, jakie kiedykolwiek pojawiły się w metalowym (i nie tylko) światku. To ich szeregi zasilił ciężko chory na kręgosłup Jason Newsted po opuszczeniu pewnego znanego zespołu na literę "M"...

Z okazji premiery najnowszej i, jak mówią sami muzycy, ostatniej płyty Voivod zatytułowanej "Infini" - Pralka w całości poświęcona tej kanadyjskiej formacji.
Zapraszamy do odsłuchania programu z 19 czerwca!



premiera: czerwiec 2009
label: Relapse Records

środa, 17 czerwca 2009

PRALKA poleca... Big Business "Mind The Drift"



Big Business – Mind The Drift
data premiery: maj 2009
Hydra Head Records

Najbardziej eklektyczny w historii album Big Business, choć dopiero trzeci (kto wie, co jeszcze nas czeka?).
Pomimo zasilenia szeregów kultowych Melvinsów, członkowie Big Business są nadal w posiadaniu niekończących się pokładów energii i przede wszystkim, świeżych pomysłów.
Standardowe duo - bas i perkusja, tym razem uzupełnione przez gitarę nowego, japońskiego członka - Toshi Kasai.
Na „Mind The Drift” znajdziemy masę zapożyczeń i klimatu charakterystycznego dla... power metalu, heavy rocka, rock opery, momentami nawet prostego pseudo-progresywnego grania, acz, co ważne, z duża dawką specyficznego poczucia humoru. W tekstach i w muzyce.
Nie jest to płyta dla wszystkich, a zwłaszcza nie dla każdego, kto poszukuje stonerowo/sludgeowych brzmień. Nie każdy zaakceptuje fakt, iż zespół puszcza do nas oko mówiąc - nigdy przecież nie byliśmy kapela, która do swojej twórczości podchodzi w 100% poważnie. Tym razem tej autoironii / dystansu do siebie i swojej muzyki, jest więcej niż zwykle.
Ci, którzy pokochali dwie pierwsze płyty Big Business, początkowo mogą mieć spory problem z odbiorem tej płyty. Nietrudno zauważyć mniejszy ciężar brzmieniowy, ukryty głęboko pod psychodelicznymi melodiami granymi prze Toshi, bas nie jest już tak szalony, a wokal... stał się tym razem mocniejszy, czystszy, OK, nie bójmy się tego słowa, wręcz heavy-metalowy!
Wystarczy jednak dać tej płycie chwilę czasu, by poczuć jej klimat i zacząć śpiewać razem z Jaredem Warrenem absurdalnie abstrakcyjne teksty.
Można też zachwycać się nad niesamowicie oryginalną grą znakomitego perkusisty Coadyego Willisa.
Ale najlepiej
podziwiać
Big Business,
w stadionowo-stoner-rockowej balladzie a'la Yes w zamykającym płytę "Theme From Big Business II".

ML:)

Mind your step
let me be-e-e-e-e-e-e

No need to panic

We're losing the light

We haven't built shelter

and it's starting to raAAAAAAain



PRALKA poleca... Kylesa "Static Tensions"



Kylesa - Static Tensions
data premiery: marzec 2009
Prosthetic Records

Zaczyna się mocnym punk/metalowym kopniakiem, co w przypadku formacji Kylesa nie zaskakuje. Tym razem jednak jest o wiele ciekawiej. Siłą czwartej płyty zespołu z Georgii jest jej różnorodność.
O tej różnorodności nie stanowi tylko dodatkowy, czysty, kobiecy wokal - to gitarzystka Laura Pleasants, czy też... dwa zestawy perkusyjne, które nadają muzyce większej przestrzeni i, co tu dużo mówić, zwłaszcza z słuchawkami na uszach, brzmią oszałamiająco.
W przypadku tej płyty ciężko znaleźć jedno, łatwe odniesienie do danego podgatunku / zespołu. To ich własna, wypracowana jakość. Są fragmenty, brzmiące jak /Neurosis/ w swych najcięższych momentach, słychać również gitarowe łamańce w iście /Baroness/owym stylu, jednak wiele jest również w tej muzyce prostoty, mocnego, konkretnego czadu, z wyraźnymi punkowymi korzeniami.
Do tego dodajmy utwory, w których zespół miesza, zwalnia, przyspiesza, kombinuje... dla przykładu w "Said and Done", możemy wyłowić nawet elementy brutalnego niemal blackmetalowego łojenia, z kolei następny kawałek, który można śmiało nazwać /hiciorem/ płyty, "Unknown Awareness", to jeden z najbardziej melodyjnych, ale i mrocznych utworów na płycie. Mieszczący się gdzieś pomiędzy standardową /sludge/ową stylistyką, a jakąś niesprecyzowaną bliżej odmianą klimatycznego metalu (nazwijmy to pokrętnie… psychodeliczną metalową balladą:).
Zresztą, melodii na tej płycie jest więcej. Chwilami można pomyśleć, że to właśnie chwytliwe melodie, a nie ciężkie, miażdżące gitary, stanowią siłę „Static Tensions”.
Jest to album, który nie ma prawa szybko się znudzić i który na pewno otworzy grupie Kylesa drogę do popularności na skalę Mastodona, Baroness i innych największych przedstawicieli /nowej fali amerykańskiego sludge metalu/ ;)
Jednym słowem: WARTO.

ML